Cute Polka Dotted Red Bow Tie Ribbon .: października 2012

wtorek, 30 października 2012

Halloween!


             Ostatnio  mam mały zastój w rysowaniu, ale obiecuję, że wreszcie wezmę się w garść. Prawda jest taka, że nic ostatnio nie sprzyjało powstawaniu nowych rysunków, ale powoli rośnie we mnie potrzeba wyładowania się na wirtualnej kartce papieru, bo tak, bo tylko mamie zaprojektowałam lampiony z dyni na odwrocie koperty z ZUSu (≧∇≦). Halloween za moment! żałuję, że w Polsce nie obchodzimy tego dnia jak na zachodzie, albo nie jesteśmy choć w 1/4 tak przebojowi jak Japończycy, dla których każde święto jest pretekstem do dobrej zabawy i przebieranek, lub dekorowania tokijskich ulic. Znajoma, będąca aktualnie w Tokio, przysłała już sporo zdjęć z japońskiego Halloween, w którym dziesiątki ludzi, poprzebieranych za przeróżne postaci, przemierza ulice miasta i świetnie się bawi w pobliskich barach. Podobna sytuacja jest na święta Bożego Narodzenia, które służą Japończykom tylko do obdarowywania swoich bliskich uroczymi prezentami, nie przywiązują oni wagi do rzeczywistej intencji tych dni. U nas Halloween zaczęło się przyjmować stosunkowo niedawno, choć starsze pokolenie nigdy tego nie zrozumie      (」。≧□≦)」. Młodzi ludzie też się przebierają, robią lampiony z dyń i spotykają się z przyjaciółmi aby wspólnie celebrować "święto". Czasami żałuję, że w polskiej kulturze "wygodniejsze" jest opłakiwanie zmarłych, no ale cóż - co kraj to obyczaj. Ja swoje Halloween już miałam, i choć nikt się nie przebierał, obowiązkowy lampion z dyni stał dumnie w ciepsonowo-krapsonowym pokoju i machał ognistym jęzorem do nas przez calusieńką noc (●⌒∇⌒●). Prócz "strasznych historii" noc urozmaicały nam przeróżne opowieści rodem ze Stargardu, miasta, w którym giną ludzie, a nie ginie chamstwo ogólne ヽ(≧Д≦)ノ. Później miałam zaszczyt obejrzeć ekranizacje Mangi "Riki-Oh" - The Story of Ricky. Film jest z 1991roku, więc ma tyle lat co ja. Muszę przyznać, że wypłakałam się za wszystkie czasy - oczywiście ze śmiechu. Film zalicza się do gatunku niskobudżetowych gore, i w większości przypadków nie ma sensu, podobnie z resztą jak manga, bo duszenie przez jelito grube i podnoszenie kilkutonowego krzyża gołymi rękoma to nie wymysł reżysera, a autora komiksu. Tak więc - jeśli chcecie się pośmiać z dziurawych twarzy, miętówek w oku, stojących cycków i rozpierdzielania nagrobków z wujkiem - KONIECZNIE OBEJRZYJCIE RICK-OH! W internecie dostępne są polskie napisy do filmu.

Następnie "wreszcie" obejrzałam "Dom w głębi lasu", który ciekawił mnie już plakatem. Nie jestem jakimś pasjonatem horrorów, zwłaszcza gdy główne role gra grupka bezmózgich studentów, którzy, jak można się domyślić, giną jeden po drugim na różne, śmieszne sposoby. Mimo wszystko obejrzałam tego już stosunkowo dużo, i mało co mnie straszy tak, że w nocy nakrywam się tarczo-kołdrą przed spaniem. Ten film jest dowodem na to, że nie wystarczy wcisnać wszystkiego na raz do jednego filmu (combo?), aby zrobić coś dobrego i strasznego (;¬o¬) . Pierwsza połowa szybko zleciała, wydawało się, że "akcja" (jeśli można w ogóle się jej doszukać) daczeła się już po pięciu minutach. Jak na złośc ostatnie pół godziny ciągnęło się w nieskończoność, a zabijający rogiem jednorożec rozbił mnie już totalnie. Mamy tam też marne podróbki (a może nawiązanie do kultu?) Hellraisera i Pennywise. Kretyńskie sajens fikszyn, z którego ktoś chciał zrobić horror o nastolatkach, w KOLEJNYM domu na zadupiu. No cóż - dla tego jednorożca polecam obejrzeć i się pośmiać. Aha, postać ćpuna była jedynym dostawcą "wrażeń" i sympatii do całości. Check out. (。≖ิ‿≖ิ)


Nad ranem, gdy mój zwykle wytrzymały organizm powoli przysypiał (pewnie sprawka choroby - wciąż nie jestem GOD DAMN IT zdrowa), zaliczyliśmy "Kobietę w czerni", na którą szykowałam się już od dłuższego czasu. Jako, że był to re-make, a oryginał widziałam kilka lat temu, podeszłam do tego mega sceptycznie. Wiadomo, że wszystko będzie wyglądać teraz lepiej od starego filmu, ale mimo wszystko ta wersja dała radę. Faktycznie trudno patrzeć na Daniela i nie widzieć w nim "chłopca, który przeżył", bo dla mnie nadal ma twarz 18latka, a w filmie był ojcem 4 letniego dzieciaka ( ̄▽ ̄) wybacz Dan. Myślę, że wszyscy odwalili kawał dobrej roboty, widoczki były cudowne, całość miała klimat i spoko soundtrack. Po filmie chciałam sprawdzić kto napisał muzykę (takie moje małe zboczenie) ale za szybko wyłączyli mi napisy. Okazało się, że to i tak mało znane nazwisko, Rachel Portman, która robiła OST np. do "Czekolady". Jeśli chodzi o sam film - było kilka momentów "zbyt nagle", ale zdjęcia przewyższały fabułę dziesięciokrotnie. Jako, że sama historia nie cechuje się niczym oryginalnym, człowiek zwracał uwagę na część wizualną. Duże wyodrębnienie postaci pierwszego planu (scena w bryczce) nie były błędem graficznym, tylko ripem z 3D, który oglądany w zwykłej wersji sprawia wrażenie sztuczności. Jako, że jestem fanką angielskich strojów,  akcentu i wszystkiego co z dawną Anglią związane - film cieszył oczko niemiłosiernie i straszył z klasą. Czy jednak obejrzę go raz jeszcze dla tej cudownej bladości Radcliffe'a i jego wystraszonych, czarodziejskich oczek? w sumie nie, bo analizując wszystko po kolei film wypada w sumie średnio, ale może ja po prostu wolę bardziej zawiłe i oryginalne historie, a nie powielanie schematu i robienie re-make'u. 

 
Ostrzę ząbki na nowego SH i bardzo się boję, że niewiele będzie miał z grą wspólnego i wpadnie w czarną dziurę podobnie jak Resident. Ostatnim "filmem" był kilkuminutowy, francuski BAGMAN, który był po prostu combem wszystkich najśmieszniejszych niskobudżetowych sztuczek typu gore. To się pośmialiśmy!. Moje Halloween spędziłam w przemiłym towarzystwie. Z okazji spotkania zrobiłam też kolorowe cupcakes, które zrobiły furorę z uwagi na niebieski kolor ciasta i śmietankowo-galaretkowy kremik z posypką. Nic tak nie raduje jak uśmiechnięte i nakarmione paszcze przyjaciół. (○⌒∇⌒○)



Na koniec kilka instagramowych, jesiennych pierdółek, jako, że wczoraj zdarzył mi się dość krótki spacer. Listopad tuż tuż, ale można się nacieszyć kolorowymi liśćmi jeszcze przez jakiś czas. Z utęsknieniem czekam na wiosnę, tymczasem będę musiała uzbroić się w cierpliwość, bo coś mi mówi, że zima długo nie odpuści.  (¬_¬)




Wszystkim Wam życzę wesołego Halloween z przyjaciółmi. Ja w ten dzień zaszyję się przed TV z kubkiem gorącego kakao i włączę jakiś dreszczowiec, który w rezultacie zapewne bardziej mnie rozbawi niż przestraszy. (  ̄ー ̄)

Get your crayon!

sobota, 20 października 2012

olowkowe potworki


              Ostatnio pod wpływem złego humoru (hell yea!) zaczęłam rysować trochę inaczej niż zwykle. Zmodyfikowałam narzędzie do tego stopnia, że rysunek w pełnej krasie przypomina szkic ołówkiem, co bardzo fajnie współgra z niechlujnym coloringiem.  Ostatnio mam ochotę na same dziwne rysunki, ale najczęściej nie potrafię nawet w połowie narysować tego, co mam w głowie (¬_¬). Swoją drogą nie wiem skąd u mnie takie pomysły, ale lubię znęcać się nad swoimi postaciami w taki czy inny sposób, haha (≧∇≦) . Do Fox'a niewątpliwie pasują takie lekko masochistyczne zabawy, także rysuję po nocy jak ten zboczeniec!





            W końcu obiecałam sobie, że poćwiczę trochę w mandze przy real postaciach, bo chibi może i sympatyczne, ale trochę cofa poczucie proporcji przy rysowaniu normalnych ludzi . Popiersia wychodzą mi jeszcze dobrze, ale całe postaci ostatnio potrzebują więcej wysiłku z mojej strony. Waaaah ヽ(≧Д≦)ノ zaniedbałam się! czas coś z tym zrobić. Znając życie, rysując na tablecie przestanie mi wychodzić pacianie w tradicie - i na odwrót. Nie wiem od czego to zależne, ale strasznie mnie wkurza. 。・゚ ゚・(p>□<q)・゚ ゚・。

            Dlatego poszłam na kompromis, można przecież rysować ołówkiem w komputerze. Póki co, wena tabletowa nie opuszcza, więc czas poćwiczyć trochę i nie kwiczeć, że nie umie się to i tamto.TABLECIE (。♋ฺ‸♋ฺ。) KOCHAM CIĘ!  Muszę trochę zmienić tematykę, bo meczę tego Foxa niesłychanie, a jest multum innych postaci, które lubię, a które nie doczekały się nigdy swoich artów. Nicolasie, czekaj na mnie! (。≖ิ‿≖ิ) 



Get your crayon! 











czwartek, 18 października 2012

Bangowy Contest, znowu.

Aloha!

Miałam mały zastój z rysowaniem, ale KTOŚ skutecznie mi go przerwał nowym contestem z nagrodami (= ̄▽ ̄=)V. Oczywiście mowa o Bangach, bo o kim innym, haha (≧∇≦)'. Większość VIPów z Facebooka już wie, że ludki z YG Ent. stworzyli nowy konkurs, dużo wygodniejszy niż dwa poprzednie (przypomnienie: cover piosenki BLUE/BAD BOY, oraz dance cover piosenki FANTASTIC BABY). Zwycięscy poprzednich edycji spotkali się z Big Bangami w samym Seulu, po sieci krążą również zdjęcia. Podczas poprzedniego konkursu bardzo dużo osób oszukiwało. Głos można było oddać teoretycznie raz, ale w praktyce - przy zmienny IP można było oddawać do bólu. (;¬_¬) Wystarczyło zerwać połączenie mobilnego internetu w laptopie i połączyć na nowo. Tym sposobem dziesiątki autorów promowało swoje filmy, łudząc się, że 18 tysięcy głosów "LIKE" pod kompletnym niewypałem będzie wiarygodne, i, że taki film wygra ( ̄▽ ̄). W tej edycji organizatorzy zatroszczyli się o wszystko, choć ma to też swoje minusy. Głosować mogą tylko osoby posiadające Facebook - tak więc już nie wszyscy będą mogli zagłosować na przykład na mój projekt. Po głosowaniu udostępnia się link "zagłosowałem na..." na swojej tablicy FB - dopiero udostępnienie jest równoznaczne z oddaniem głosu. Dzięki temu każdy ma równe szanse, wystarczy mieć tylko grupę przyjaciół/dużo znajomych na Facebooku. Gorzej, jak zwykłe zdjęcie z internetu wrzucone na cover przewyższa głosami czyjąś pracę, którą ktoś zrobił sam... ( ...(;¬o¬) are you fuckin' kiddin me? ) Ogólnie te contesty mają do siebie to, że nic nie przebiega w pełni sprawiedliwie. Jurorami są oczywiście internauci, oraz sam zespół. Z doświadczenia wiem, że sami BB mają wgląd do końcowej puli prac konkursowych - tak więc nie oglądają wszystkich coverów. Na czym polega konkurs? Na zaprojektowaniu back coveru na Samsung GALAXY Note II, czyli urzadzonka promującego teraźniejszą trasę koncertową zespołu (ogólnie cała seria Samsungowa "GALAXY" jest oficjalnym sponsorem trasy). Liczy się oczywiście kreatywność! choć niektórzy źle chyba zrozumieli zadanie...  Tak czy owak,  konkurs będzie trwał od 17 października do 16 listopada. Ogłoszenie wyników jest natomiast 23 listopada

ヾ(@^▽^@)ノ Przewidywane trzy miejsca dla najlepszych designów  GALAXY Note II:

Pierwsze miejsce:
Zestaw "ALIVE" live concert, w którego skład wchodzi:
dwa bilety lotnicze, bilety koncertowe oraz zakwaterowanie w hotelu! jednym słowem możecie wygrać spełnienie marzeń dla dwojga ;). Wyraźnie napisane jest, że "the winer can also accompany a friend to their trip!". To bardzo miłe rozwiązanie, zwłaszcza, że większość z nas czułaby się lepiej w towarzystwie kogoś znajomego - w końcu leci na drugi koniec "świata", haha. (≧∇≦)

Drugie miejsce:
Samsung GALAXY Note II, wraz z Twoim projektem, który wygrał to miejsce. Cover też otrzymają chłopcy z zespołu. (dlatego tez będę musiała pomyśleć o narysowaniu całego teamu - pewnie takiemu Dae byłoby przykro, gdyby dostał główkę lidera na telefonie (≧∇≦) )

Trzecie miejsce:
Samsung GALAXY Note 10.1 - czyli po prostu tablet :)


Jak widzicie, o nagrody warto walczyć, a na pewno udział w konkursie wymaga mniej zaangażowania uczestników niż w poprzednich contestach. Właśnie dlatego, że nie wymaga to wiele wysiłku - postanowiłam sama wziąć udział. W życiu niczego nie wygrałam, ale kto nie walczy, ten nie wygrywa. Liczy się dobra zabawa! Na szczęście ilość nadsyłanych coverów na jedną osobę jest NIEOGRANICZONA (。≖ิ‿≖ิ) . Oznacza to, że mogę przez okrągły miesiąc bombardować ich swoimi propozycjami ヽ(゚ー゚*ヽ). Oczywiście bez wsparcia znajomych wątpię, abym otrzymała więcej niż 4 voty. (;¬_¬) Aaaah, krzywdzące i tak boli! ale cóż. Mam jakąś taką małą nadzieję, że chociaż główny adresat i muza moich rysunków uśmiechnie się jak je zobaczy. To będzie najlepsza nagroda dla mnie!  Jako, że miałam chwilowego artblock'a - dziś dodałam dwa covery ze starymi grafikami, i jeden z nowym, narysowanym specjalnie z myślą o coverze na telefon.

Postawiłam na rysunki, choć to grafika cieszy się największą popularnością. Tylko co to za wysiłek grafika, który ściąga czyjąś tapetę z internetu i wrzuca ją jako back cover na konkurs?! (」。≧□≦)」Zapewne na dniach sama zaprojektuję coś, co nie będzie rysunkiem, ale na razie muszę pomyśleć o narysowaniu całego teamu - mam już nawet pomysł. Poza tym, rodzina męczy mnie o reprodukcję "MY BALL!" z Daesungiem na pierwszym planie i resztą zespołu na drugim (  ̄ー ̄). Zapowiada się calusieńki miesiąc z rysowaniem Bangów, także czekajcie na rezultaty!


 Czytelnicy KREDKI, którzy mają Facebooka mogą zagłosować na wszystkie dotychczasowe covery, które zamieściłam w notce. Oto linki:


Poza tym, mały spam nowościami spod mojego pen'a (≧∇≦). Mini komiks "z pamiętnika VIP'a" - czyli fana Big Bang. Nawiązuje do teledysku mojej ukochanej piosenki "Monster", w której Taeyang przypominał mi byka, a fryzura Dragona była ewidentnie pieczarką.


Oraz szybkie buzie z "CRAYON" wyskakujące znienacka w rogu ekranu 
(też lubicie naciskać "pause" w tym momencie? (≧∇≦)).
 

To chyba na tyle w tym temacie. 
"Widzimy się" przy najbliższym wpisie, a ja wracam do rysowania. 
Coś czuję, że przez najbliższe dni znowu nie będę mieć życia...



Get your crayon!



czwartek, 11 października 2012

Mangacy, bogowie i pomyje!

             Kolorowanie jest przyjemne (★*U∀Up). Jedyne, czego nie lubię, to lineart. Nienawidzę go robić. Widać, kiedy mi się nie chce. Najchętniej ze szkicu od razu przeszłabym do coloringu - dlatego właśnie powstała u mnie ta seria scrap artów, haha (= ̄▽ ̄=)V. Można powiedzieć, że ile rysowników - tyle sposobów na kolorowanie. Nigdy jakoś nie zagłębiałam się w tutoriale, bo taka właśnie jestem - do wszystkiego podchodzę intuicyjnie i uczę się sama. Oczywiście ma to swoje wady i zalety. Na przykład zabiera mi więcej czasu nauczenie się niektórych technik. Ostatnio jestem na etapie opanowania kilku stylów rysowania ołówkiem. Obecnie trochę porzuciłam traditional na rzecz tabletu, ale kisi się już trochę niedokończonych, jednookich bandytów na szafce o(~∇~*o). Wiem, że brakuje mi warsztatu, ale co mi tam, uważam, że jak na samouka to mogło być znacznie gorzej. Niespełnione marzenia plastyczne przyćmiła brutalna rzeczywistość i chęć zdobycia realnej pracy. Poza tym - zbyt często powtarzający się, ukochany "BRAK WENY" nie pozwalałby mi na rysowanie/malowanie dziesięciu prac tygodniowo (  ̄ー ̄). O nie nie. Tak czy owak, fajnie, że ludziom się to podoba, i bardzo miło, kiedy proszą o więcej, pytają o komiszjony albo nadruki na gadżetach (TT~TT). To miłe, ponieważ kiedyś sama byłam wśród takich ludzi, gdy oglądałam arty innych rysowników na deviantART. Kiedyś nie do pojęcia było dla mnie pokolorowanie rysunku w sposób, jaki robię to teraz. Mimo, iż mój coloring jest raczej banalny - kiedyś samo patrzenie na niego przyprawiało mnie o bóle głowy. Teraz człowiek chciałby być tylko lepszy. Szuka swojego stylu. Ja stoję gdzieś pomiędzy mangą (bardzo lubię chibi) a semi-realizmem, który podchodzi pod kreskę SQARE ENIX za czasów Nomury. Bardzo cenię Range Muratę za męskie postaci. Chciałabym rysować takich przystojnych facetów! I ilekroć biorę z półki jego photobook, nie mogę się nadziwić, jak można tak cudownie rysować mangę. O ile dzieci i postaci kobiece leżą mi średnio, gdyż już dawno przestały mi się podobać wielkie, okrągłe oczy, tak mężczyźni są cudowni. I bardzo niejapońscy, prawda? ヾ(@^▽^@)ノ

             Moim ostatnim mangowym bożkiem jest Obata Takeshi. W przyszłości bardzo chciałabym kupić sobie photobook z jego artami - do kompletu z Muratą, haha (≧∇≦). Tam też brak dużych oczu i kreska jest bardziej realistyczna. Obata jest niesamowity, kolejny rysownik z przystojnymi mężczyznami, i wcale nie chodzi mi o Death Note. Właściwie, to DN może i ma świetną serię artów, ale nie jest najlepszy. Uwielbiam serię Hello Baby i Bakuman. Żałuję, że większość osób zachwyca się tylko Death Note i wielka szkoda, że inne projekty Takeshi'ego nie są wydane w Polsce (*=д=)ノ. Obata prócz kreski, ma też genialny coloring. Najsmutniejsze dla mnie jest to, że spora część rysunków robiona jest ręcznie. I ja się pytam, jak?... (」。≧□≦)」 kto Ci dał te ręce boga, chłopie?!
             Uwielbiam też dziwaczny styl Ai Yazawy ( George i Arashi! ヽ(゚ー゚*ヽ) ), ale raczej nie zdecydowałabym się tchnąć w moje arty coś z jej warsztatu. Właściwie, to jakby się tak zastanowić, to nikogo nie naśladuję. Takie rzeczy robiło się na początku, teraz jakoś szkice same się robią i nie przywiązuję wagi do tego, czy są kopią czyjegoś stylu. Postanowiłam już sobie trochę podciągnąć się z 'realnych', dużych postaci, ale miiiiimo to stale rysuję chibi lub half-chibi. Zabijcie mnie. v(≧∇≦v)
Tak czy owak, moim marzeniem jest dojść kiedyś chociaż w połowie do tego, co reprezentują teraz Ci znani mangacy. Pożyjemy, zobaczymy (。≖ิ‿≖ิ) *brave*.

             Z "nowości" mogę wspomnieć, że ciągle rysuję. Wczoraj z nudów narysowałam szybki szkic Lisiczki. Tak mi się spodobał (wow), że postanowiłam zrobić z niego porządniejszy art. Poniżej macie etapy powstawania rysunku!




             Wciąż nie wierzę w fakt, że zrobiłam "jej" takie "modne kolory" na ubraniach. Beżowe buciki?! W realu bym zabiła taką osobę, ale do Azjatek jakoś pasują mi takie pomyjowate, pościelowe kolory, które teraz są przecież mega modne (fuj). Tak czy owak, dziewuszka-lisiczka nadal jest bezimienna, i mam nie lada problem ze znalezieniem jakiegoś koreańskiego lub amerykańskiego imienia damskiego, które pasowałoby do tej postaci (albo raczej: do tego przebrania (≧∇≦v) ). 
Na koniec smutne Lisiątko-scrap w wersji jesienno/zimowej (szkoda, że chłopię mieszka w LA, gdzie o takich 'kreacjach' może sobie pomarzyć... Musimy się wyprowadzić, dude! ) i diva Dragon. Najlepsze pomysły zawsze mam przed snem...(;¬_¬) ale gdy dochodzi trzecia w nocy - trzeba iść spać i nie przesadzać. Ah, jak ja kocham czas między pierwszą a trzecią w nocy... tyle się dzieje!  (≧∇≦)'



Get your crayon!



wtorek, 9 października 2012

Skeczowisko



              Jedną z moich ulubionych metod zapełniania sobie wolnego czasu jest tworzenie scrap artów, czyli rysunków-skeczów, które w swej formie bardziej przypominają właśnie pokolorowane szkice, niż gotowy art. Cała zabawa polega na tym, że rysunki wyglądają tak celowo, a ich zamaszysty lineart i trochę niechlujny coloring mają swój urok. Niejednokrotnie przekonałam się, że rysunek poprawiony wyglądał gorzej, niż jego skeczowy pierwowzór (≧∇≦) . Właśnie dlatego tworzę na prawdę MULTUM takich scrapików, które średnio zajmują mi 10 minut mojego życia (wraz z pokolorowaniem). Nie przeszkadza w nich to, że wyjadę gdzieś za linię, nie narysuję szczegółowo dłoni etc.   Ten styl rysowania wziął się u mnie z koszmarnego zwyczaju nie dokańczania prac   (」。≧□≦)」, z którym walczę od kiedy rysuję  ( tak samo mocno jak z marnowaniem kartek z bloku rysunkowego (≧∇≦) ). 





              Dzięki temu mogę wmówić sobie, że pracę skończyłam i mogę zaczynać płodzenie czegoś innego, haha (●⌒∇⌒●). Często jednak (niestety) zdarza mi się porzucać projekt. Najczęściej jest tak kiedy coś mi nie wychodzi, albo kolorowanie go zajmuje mi dużo czasu. Dzieje się tak wówczas, gdy nakładam kolory w inny sposób, aby rysunek wyglądał bardziej realistycznie, a nie jak kreskówka.





              To samo z resztą jest w traditionalach - mam spory zbiór portretów, których nigdy nie dokończyłam, i jakimś cudem zawsze brakuje wszystkim drugiego oka (≧∪≦)ノ. Dzieje się tak dlatego, że narysowanie go sprawia mi problemy. Trudno jest narysować oko tak, aby pasowało do drugiego i nie sprawiało wrażenia "zniekształconego", za małego, krzywego i tak dalej. Problem pojawia się wtedy, kiedy osoba na zdjęciu faktycznie ma mniejsze lub krzywe oko! jak wiadomo, żadna z ludzkich twarzy nie jest symetryczna, a niestety do symetrii jesteśmy przyzwyczajeni (np. w komiksach czy Anime). Dlatego, kiedy ktoś zarzuci Wam, że oczy są krzywe - zawsze możecie obronić się symetrią ludzkiej twarzy, a raczej jej brakiem (。≖ิ‿≖ิ).


               Abstrahując od traditionali, w poprzedniej notce wspomniałam o moim brzydkim nawyku. Jest to nie tyle, co niekończenie prac, ale nawet ich nie zaczynanie (*;д;)ノ. Bardzo dobrze idzie mi robienie szkiców, zazwyczaj potrzebuję około 3 minut na wstępny szkic, który wirtualnie kreślę czerwonym kolorem, a w przypadku większej ilości obiektów używam też zielonego i błękitnego. Po szkicu natomiast następuje pustka, i rzucam robotę z nastawieniem "jutro skończę" ( ̄ー ̄)' hyhy... Jak łatwo się domyślić, nawet nie zerkam na szkic zrobiony dnia poprzedniego. Dlatego też staram się zrobić rysunek tego samego dnia. Po pójściu spać, rano, nie chce mi się wracać do "starocia", ze świeżym umysłem mam inne pomysły, które chcę przelać na wirtualną kartkę. 




               Mam nadzieję, że kiedyś oduczę się tego, i będę kończyć wszystkie rysunki, które zaczynam. Cała chmara niedokończonych postaci powinna nawiedzać mnie w domu podczas snu (;¬_¬). Może wtedy kończyłabym jedno i zaczynała drugie, a nie, tak jak z resztą teraz - zasypywała foldery miliardem sketch'ów, do których i tak nigdy nie wrócę. (〃 ̄▽ ̄〃). Dzięki za uwagę, no i standardowo...

Get your crayon!

+ bonusowy Lis, bo tak jak wspominałam - teraz to jego będę w kółko bazgrolić. Kyutto~